Forum Hp0 Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Hogwart Ujawniony
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Hp0 Strona Główna » Literatura i Komiksy Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Hogwart Ujawniony
Autor Wiadomość
Xandrel
Zaufany forumowicz
Zaufany forumowicz



Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 1006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ziom

Post Hogwart Ujawniony
Witam wszystkich.
Dzisiaj dostałem pozwolenie na tłumaczenie od pewnego gościa o nicku Acgoldis.
Jest on autorem bardzo popularnej opowieści "Hogwarts Exposed Timeline" na forum którym bywam, alternatehistory.com

Temat w którym jest ta jego opowieść, sięgnął już blisko 5046 odpowiedzi oraz 102649 obejrzeń.

Samo opowiadanie ma już 429 rozdziałów, liczba która ciągle się zwiększa.

NIE jest to fanficiton, jest to po prostu Alternatywna Wersja wydarzeń, nie limitowana do Wielkiej Brytani tylko do całego świata.
Swoiste, "co by było gdyby".

No właśnie, co by było gdyby społeczność czarodziejów została ujawniona?

Dowiecie się, przedstawiam....

Hogwart Ujawniony
Tytuł oryginalny: Hogwarts Exposed Timeline


Autor: Acgoldis
Tłumaczenie Polskie: Xandrel



Prolog


Privet Drive 4, Surrey, Anglia
7 Sierpnia, 1995



Hary Potter ciągle nie mógł uwierzyć w obecność dementorów tak blisko jego domu.
Czyżby moc Lorda Voldemorta urosła tak szybko przez te miesiące odkąd Peter Pettigrew ożywił
swego dawnego mistrza? Jeśli tak, to Społeczność Czarodziejów miała się czym martwić.

Jeszcze bardziej przerażający był fakt, że dementorzy nie tylko byli gotów zaatakować Harry'ego ale
także Dudley'a. Dudley był mugolem oraz produktem rodziny która nie chciała mieć nic do czynienia
z czarownicami czy czarodziejami. Dudley nie był zagrożeniem dla Voldemorta ani dla żadnego innego czarodzieja
– z możliwym wyjątkiem dla jego starego worka treningowego, Harry'ego Pottera.
Jedynym wyjaśnienie do którego Harry mógł dojść, to teoria, że Voldemort przejął władzę nad
dementorami i był na tyle pewny siebie by zacząć otwarcie atakować mugoli.

Najbardziej straszliwy był jednak fakt, że Ministerstwo Magii zachowywało się jakby robiło wszystko
co się da by zapobiec ochronie mugoli. Kiedy Harry pokazał ducha Gryffindora i użył zaklęcia
Patronusa by przegonić dementorów i uratować Dudley'a, Ministerstwo odpowiedziało Wyjcem
oskarżając go o niewłaściwe użycie magii przez nieletniego. Zamiast oczekiwanej nagrody za
odwagę, dostał wezwanie na przesłuchanie w ministerstwie.

To było nie fair. Czyżby Voldemort przejął kontrolę nie tylko nad dementorami ale i nad
Ministerstwem Magii? Harry miał nadzieję, że tak nie jest, ponieważ to doprowadziłoby do kataklizmu
większego niż ten w którym zginęli jego rodzice a on został z Dursleyami.

Jednak, Zakon Feniksa nadal był po jego stronie. Patrzył jak ustawili się przed domem jego ciotki i
wujka, gotowi zabrać go do kryjówki w londynie. Byli prowadzeni przez Alastora Moody'ego,
sławnego Aurora. Oceniając po wyrazie twarzy mężczyzny, Harry uznał że to RZECZYWIŚCIE był
Alastor Moody a nie znowu jakiś Śmierciożerca używający Eliksiru Wielosokowego.

Iskry poleciały w górę i Moody wzniósł się na jego miotle w stronę nieba. Reszta Zakonu poleciała za
nim, włączając Harry'ego. Wkrótce, byli między chmurami i z daleka oczu mugoli.

Krótką chwilę później, dotarli do Londynu. Latanie w mieście było niebezpieczne ponieważ któryś z
mugoli mógł ich zobaczyć. Na szczęście księżyc nie był widoczny: gdyby było światło na niebie, mogłyby być kłopoty.

Cała grupa przeleciała nad Tamizą i zaczęli zmierzać w stronę ich celu. Przy Harrym była Nimfadora
Tonks, młoda czarownica która miała niespotykaną umiejętność zmieniania wyglądu.
Razem, w ciszy, grupa przeleciała nad wodą, starając się nie zwrócić na siebie uwagi.

Duża łódź płynęła prosto na nich, zza zakrętu rzeki, tak szybko, że nie mieli czasu na reakcję.
Moody warknął rozkaz i grupa zwiększyła swoją szybkość do takiego poziomu, że gdyby któryś z
mugoli ich zobaczył, ujrzałby tylko smugę i uznałby ich za ptaka lub coś takiego.

Harry przeleciał nad prawą częścią statku. Tonks skręciła i przeleciała nad lewą częścią.
Harry oglądał migające światła zmieniające się w smugi gdy przelatywał obok nich.
Był zdziwiony gdy zobaczył kilka niezwykle jasnych lamp oświetlających jedną małą części pokładu.
To nie były zwykłe światła, pomyślał Harry. Ktoś albo kręcił jakieś video, albo nagrywano mugolski
film. Prawdopodobnie ktoś na miesiącu miodowym.

Zastanowił się czy powinien ostrzec innych przed możliwością, że mugole mogli nagrać czarodziejów
na kamerze. Porzucił jednak tę myśl szybko. Tacy wykwalifikowani Aurorzy jak Moody czy Lupin
prawdopodobnie rozumieli ryzyko i rzucali czary by odwrócić uwagę mugoli. Harry wiedział, że
zostanie Aurorem zajmowało całe lata treningu. Z całym tym doświadczeniem, potrafili pewnie
czynić rzeczy o których Harry'emu się nawet nie śniło.

Odrzucił więc możliwość wykrycia przez mugoli i skupił się na obecnym zadaniu: ucieknięciu od
dementorów. Przez chwilę spojrzał na Lupina, który kiwnął głową do niego. Jego teza została
potwierdzona: Lupin blokował mugolom widok jakimiś zaklęciami. Upewniony, Harry kontynuował
podróż do Grimmauld Place 12, zastanawiając się co go tam czeka.

Gdyby Harry wiedział, że kiwnięcie Lupina oznaczało to, że Harry jest teraz bezpieczny od
Voldemorta, wszystko to wyglądałoby całkowicie inaczej...

-----

Komentarze?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Xandrel dnia Wto 18:36, 13 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Wto 18:33, 13 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Alexzis
Moderator
Moderator



Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Post
No jak narazie to zbytnio nie ma co komentować bo to co przeczytałam niczym nie różni się od książek Rowling. Z chęcią przeczytam kolejne części. Mniemam, że będą ciekawsze od prologu Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Wto 19:29, 13 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Xandrel
Zaufany forumowicz
Zaufany forumowicz



Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 1006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ziom

Post
Oczywiście, masz rację. To tylko prolog i nie powinien być w ogóle ocenianiy Wesoly

Właśnie w tym momencie tłumaczę 1 rozdział, wrzuce go za jak skończe.


Post został pochwalony 0 razy
Wto 19:31, 13 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Xandrel
Zaufany forumowicz
Zaufany forumowicz



Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 1006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ziom

Post
Rozdział 1
------------
7 Sierpnia, 1995
Rzeka Tamiza
Londyn, Anglia
------------



David Stern nie miał pojęcia, że filmowanie reklamy na Super Bowl, czyli mistrzostwa świata w
Footballu Amerykańskim będzie takie trudne.
Prawda, Blast Cola była popularna i coraz więcej sklepów sprzedawało Blast niż kiedykolwiek.
Jednak, umiejętność sprzedawania napojów
chłodzących niezbyt wiele pomagała w tworzeniu ciekawych reklam.

Prezes firmy zapłacił ponad trzy miliony dolarów by zyskać 30-sekundowe miejsce na reklamę Blast.
Teraz wszystko było w rękach Sterna, który został wybrany osobiście przez prezesa by nagrać ten spot.
Prezes powiedział mu, że może wydać do dwóch milionów dolarów na tę reklamę i że jego pozycja
będzie zagrożona jeśli spot nie będzie odpowiednio dobry.

Dużo nad tym myślał i uznał, że w spocie wystąpi młoda para pijąca Blast w kilku krajach,
podczas podróży dookoła świata w trakcie miesiąca miodowego.
Nagrali już sceny w Rzymie, Szanghaju, Moskwie, Honolulu i San Francisco.
Teraz przyszła pora na Londyn.

Stern natychmiast postanowił, że scena będzie nagrana z Tamizy na luksusowym jachcie.
Para piłaby Blast w prywatnym balkonie ich kabiny z widokiem na nocne niebo.
To byłaby piękna scena i byłaby podstawą na finalną scenę w Tempe, gdzie Super Bowl miał się odbyć.

Gwiazdy grające w reklamie to tak naprawdę dwójka pracowników z Blast Cola.
Mężczyzna miał na imię Jake Myerson. Miał 26 lat i był kontrolerem jakości.
Imię kobiety brzmiało Rebecca Marshall, lat 24 i pracowała w rachunkowości.
Nie tylko byli piękną parą, ale plotka mówiła, że w rzeczywistości także byli w sobie zakochani.
To czyniło nagranie spotu o wiele łatwiejsze. Nie musieliby udawać swoich uczuć.

Sprawienie by aktorzy nauczyli się tekstu było jedną rzeczą. Załatwieniem kamer, świateł i innych
potrzebnych rzeczy było czymś całkiem innym. Łóżka musiały być przesunięte by zrobić miejsce
na reflektory. Telewizor musiał być usunięty ze ściany, natomiast film musiał być umieszczony
w małej lodóweczce by zapobiec uszkodzeniu – w końcu zimny film działał lepiej niż roztopiony.

W końcu, wszystko było gotowe. Stern powiedział aktorom by zajęli miejsca na balkonie.
Big Ben pojawił się na ekranie – za młodą parą kiedy patrzało się na nich przez kamerę,
a Sternowi bardzo zależało właśnie na widoku Big Bena. Cóż innego przynosiło na myśl Anglię?

Miał nadzieję, że te nagranie się uda. Jeżeli nie, musieliby wynająć jacht ZNOWU i zajęłoby to
więcej czasu. Pieniądze nie były problemem. Jednak załoga statku tak.
Nie byli w swych domach od tygodni i niektórzy mieli chorobę morską.
Londyn był ich ostatnim przystankiem i wiele ludzi modliło się by te ujęcie się udało.

Stern patrzył jak Big Ben był coraz bliżej i bliżej. Podniósł dłoń i zaczął odliczać palcami do
rozpoczęcia nagrywania. Kciuk opadł. Pięć, cztery...

Na „dwa”, zobaczył coś kątem oka. Wyglądało jakby leciało prosto na nich bardzo szybko.
Było zbyt małe jak na helikopter i leciało zbyt wolno. Ptak, pomyślał Stern.
Cóż, ptaki mogły robić co chcą, byle tylko nie zrobiły żadnych niespodzianek na głowy aktorów.

Kontynuował odliczanie. 2, 1, 0. Świała zostały włączone i aktorzy zaczęli odgrywać swe role.

ONA: „Jake, spójrz na to! Big Ben! Zupełnie jak w książkach!”

ON: „Widzę, Becky! Jest piękny! Spójrz na tą całą historię tutaj!”

ONA: „Czy możesz zrobić mi zdjęcie z nim na tle?”

ON: „Nistety nie mogę kochanie.”

ONA: „Dlaczego nie?”

Kamera obróciła się by pokazać Jake'a z małą cyfrówką przy stopach i butelką Blast Coli w dłoni.
Za nim, nad rzeką, ptak robił się coraz większy i większy. Co było dziwne, nie machał skrzydłami.
Pewnie to latawiec, pomyślał Stern.

Spot kontynuował gdy Jake wskazał na butelkę Blast.
- Z powodu mojej Blast Coli. Ten piękny, owocowy aromat cieszy mnie i sprawia jak gdyby
wszystkie problemy świata zniknęły.

Ta kwestia wypadła cudownie. Co więcej, ten ptak, latawiec, czy co to było, przeleciało dokładnie nad
Jake'm z perspektywy kamerzysty. Nie wiedział co to było, ale nieważne, dodało klimatu,
symbolizując te „problemy” o których mówił Jake.

Rebecca, która nie widziała ptaka, kontynuowała jak gdyby nic się nie stało.
- W porządku Jake. Rozumiem teraz. Śmiało, smakuj Blast. Zawsze możemy wynająć łódź ponownie.

Idealnie, pomyslał Stern. Po prostu idealnie! Unosząc pięść w górę, krzyknął „Cięcie!”

Wszyscy uradowali się i zaczęli sprzątać plan...

----

Już my wiemy, że to nie był ptak Wink


Post został pochwalony 0 razy
Wto 19:49, 13 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Xandrel
Zaufany forumowicz
Zaufany forumowicz



Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 1006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ziom

Post
Rozdział 2
------------
Szósty Października, 1995
Kwatera główna Blast Cola
Tempe, Arizona
------------


Technik odtworzył segment spotu nagrany w Londynie i zatrzymał dokładnie w środku,
gdzie anomalia się pojawiła. Wskazał na ekran.

-Tutaj. Spójrz na ten latający obiekt przy łodzi w tle.

Stern popatrzył na obiekt i mruknął – To ptak. Cóż innego mogłoby to być?

Technik westchnął. - Wydaje mi się, że to sabotaż.

-Sabotaż? Co masz na myśli? Myślisz, że Coca-Cola czy Pepsi wiedzą, że Blast Cola prawdopodobnie
będzie na ich poziomie za kilka lat i zamierzają sprawić by nasza reklama poszła w błoto?

-Nie, Dave. Myślę, że jakiś dzieciak chciał się nami zabawić. Spojrz dokładnie na ten obraz.
Nie wiem jak ty, ale to wygląda dokładnie jak dzieciak latający na miotle.
Jeśli to nie jest jakiś dowcip, to nie wiem co to jest.

Stern spojrzał na ekran. Obiekt nie był zbyt oświetlony, więc nie sądził by kiedykolwiek dowiedzieli
się co to dokładnie jest. Jednak, z tego co widział, nie mógł wykluczyć, że to był ptak.
I w świecie gdzie nie ma magii poza filmami i bajkami, ptak był bardziej prawdopodobny niż
Czarnoksiężnik z Krainy Oz.

Prawda, był to raczej duży ptak. Miał długi kark – możliwie to była „miotła” którą widział Sanders –
i duży trójkątny ogon który wyglądał jak końcówka miotły. Miał duże skrzydła które były nagrane
nad jego ciałem w momencie machnięcia. Oceniając na podstawie rozmiaru skrzydeł, były na tyle
duże by uznać je za rozmiar dziecka lub nastolatka kiedy patrzyło się z tej perspektywy.

Stern nie potrafił przypomnieć sobie żadnego ptaka o takich rozmiarach który latałby tak blisko lądu.
Były albatrosy i zwierzęta takie jak te z wielkimi skrzydłami, ale te wolały latać nad morzem.
Możliwe, że to było całkiem nowo-odkryte stworzenie lub – bardziej prawdopodobnie – coś co
uciekło z Londyńskiego Zoo.

Londyńskie gazety nie pisały nic o jakiejś ucieczce z Zoo tego dnia kiedy nagrywali.
Wiedziałby o tym – czytał gazety podczas czekania na samolot do Ameryki.
Jednak, co było bardziej prawdopodobne, ptak uciekający z klatki czy Wiedźma próbująca
zepsuć reklamę Blast Cola używając latających małp? Toż to komedia.

Musiał przyznać, że dziwne rzeczy działy się ostatnio w Anglii.
Ludzie umierali bez powodu i mosty rozpadały się, otoczone czarnym dymem.
Rząd ostatecznie zawyrokował, że to było spowodowane dziwnym efektem pogodowym.
Jednak, jeśli to BYŁ dziwny efekt pogodowy, to tylko potwierdzało teorię, że to był jednak ptak.
Oczywiste było, że ten zwierzak został przyniesiony do Anglii przez wiatr podczas tej dziwnej pogody.

Miał kumpla który był ornitologiem – może on byłby w stanie rozpoznać tego ptaka.
Jednak teraz to nie było ważne.

Odwrócił się to technika. -To jest ptak. Zaufaj mi. Egzotyczne ptaki istnieją z wielkimi skrzydłami.
Jeśli nie podoba ci się, usuń to photoshopem.

Sanders pokręcił głową. -Jakakolwiek próba usunięcia tego czegoś, zmniejszy jakość obrazu.
Widziałbyś dużą różnicę. Nie chcemy by fani NFL myśleli, że oszczędzamy na jakości.

Stern mruknął gniewnie. -I nie możemy nagrać tego od nowa, ponieważ Becky opuściła firmę.
Musielibyśmy nagrać całą reklamę z nowymi aktorami a nie mamy na to czasu.
Trudno, ptak zostaje.

Technik również mruknął. -Ale...

Cierpliwość Sterna oficjalnie się skończyła. -Do cholery, Sanders! TO JEST PTAK! Nic innego!
Gdyby było jaśniej to byśmy widzieli co to jest! Teraz dokończ montaż bo nie zdążymy z terminem!

Sanders przewrócił oczami, ale zrobił tak jak mu kazano.

------


Post został pochwalony 0 razy
Wto 20:30, 13 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Alexzis
Moderator
Moderator



Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Post
noo to już mi się bardziej podoba Very Happy fajne. Ujęte z innej perspektywy Razz


Post został pochwalony 0 razy
Wto 21:42, 13 Wrz 2011 Zobacz profil autora
DudeX
Moderator
Moderator



Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 796
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Końskie City

Post
Z każdym rozdziałem wciąga coraz bardziej Wesoly Czekamy na kolejne!


Post został pochwalony 0 razy
Wto 22:12, 13 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Xandrel
Zaufany forumowicz
Zaufany forumowicz



Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 1006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ziom

Post
Ależ proszę bardzo! Wesoly

Rozdział #3
------------
Siódmy Stycznia, 1996
Akademia Czarodziejstwa Quabbin
Dana, Massachusetts
Stany Zjednoczone Ameryki
------------


Krótki opis Akademii
Prezentowany przez Profesora Arthura Nagle'a
Dyrektor szkoły od 1992
Dom Prescott '44




ZAŁOŻENIE SZKOŁY

Quabbin Academy of Sorcery, czy QAS, została ufundowana w roku 1695 w odpowiedzi na ciągłe
prześladowania czarownic i czarodziejów w latach 1692 i 1693 w Salem, Massachusetts.
Ataki zaczęły się gdy małe naruszenie Statutu Tajemniczości rozpoczęło masową panikę mugoli.
W końcu, Statut został przywrócony i odpowiedni ludzie Obliviatowani przez Aurorów.
Niestety, mnóstwo niewinnych członków Czarodziejskiego społeczeństwa straciło życie ponieważ
odmówili użycia magii w obronie przed mugolskimi prześladowcami.
Było tak ponieważ wiedzieli, że gdyby użyli magii, pogorszyliby naruszenie Statutu bezpowrotnie,
co miałoby tragiczne skutki dla mugoli i czarodziejów.

Założyciel naszej szkoły, Josiah Hampton, zrozumiał, że jedynym wyjściem z tej sytuacji,
było namówienie wszystkich czarodziejów z Salem by aportowali się dalej na zachód,
z dala od morderczego tłumu. Nazwali swoją wioskę Dana, na cześć żony Profesora Hamptona,
która została zamordowana przez mugoli.

Z dala od prześladowców, Magiczna społeczność kwitnęła i rozwinęła się w dodatkowe trzy małe miasteczka
blisko doliny Swift River Valley. Były to: Enfield, Prescottt i Greenwich.
W centrum tej metropolii była Akademia w Danie.
W Akademii, młodzi mężczyźni i młode kobiety z całej Nowej Anglii mogli w spokoju i
bezpieczeństwie zgłębiać tajniki magii z dala od mugolskich władz.

Czas mijał a populacja miasteczek rosła.
Mimo iż czarodzieje upewnili się by histeria Salem nigdy się nie powtórzyła, zwiększająca się
populacja mugoli dała im powód do zmartwień.
W końcu, w roku 1930, Horacy Hopwell, czarodziej żyjący w ukryciu pomiędzy mugolami,
zaproponował by zatamować Swift River Valley aby stworzyć sztuczne jezioro które ukryłoby
miasteczka i zapewniłoby wodę pitną dla Bostonu.

Plan wszedł w życie i Zbiornik Wody Quabbin został stworzony.
Mugole patrzyli jak cztery miasta czarodziejów zalała woda, wymazując je z mapy.
Tymczasem jednak, Czarodziej Hopwell sfałszował wszystkie dane i informacje jakie mugole mieli
na temat miasteczek, tak by mugole o nich całkowicie zapomnieli.
Przykładowo, zmienił datę założenia Dany na 1801.
Czego mugole jednak nie wiedzieli, było to, że czarodzieje potrafili przywrócić zatopione miasta.
Czarodzieje z Dany użyli zaklęcia Repellaqua, które otoczyło miasta gigantyczną kulą magii,
z powietrzem w środku.

Chronieni przed oczami Mugoli dzięki nieprzekraczalnej tarczy z wody, czarodzieje powrócili do
swych sekretnych żyć.
W roku 1946, QAS została honorowana i wybrana jako założycielski członek Amerykańskiej Czarodziejskiej Ligii Akademickiej (American Sorcerer Academic League) czyli ASAL.
ASAL był federacją regionalnych czarodziejskich szkół rozsianych po całych Stanach Zjednoczonych.
Coroczny turniej Quidditcha pomiędzy ośmioma szkołami jest jednym z najbardziej oczekiwanych
wydarzeń roku.
QAS ma jurysdykcję nad sześcioma stanami Nowej Anglii a także górnej części Nowego Jorku.

Całkowita liczba uczniów w Akademii w roku szkolnym 1995-1996, była 826, rozsiana po
mniej więcej wszystkich siedmiu klasach.


STRUKTURA AKADEMICZNA


Uczniowie są przyjęci do QAS dopiero po ukończeniu mugolskiej szkoły podstawowej,
by zapewnić im takie umiejętności jak czytanie, pisanie czy arytmetykę.

Akademia ma dwa akademiki, jeden dla dziewczyn i jeden dla chłopców.
Chłopcy spotykają się w Danie podczas gdy dziewczyny spotykają się w Enfield.
Oba akademiki używają najnowszej magii i są zaprojektowane tak by studenci uczyli się w jak najlepszych warunkach.

Curriculum jest bazowane na standardowym programie nauczania spopularyzowanego przez Albusa Dumbledore'a w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart w Anglii.
Każdy rodzic jest zapewniany, że jego lub jej dziecko dostanie odpowiednie lekcje w Obronie Przed Czarną Magią, Historią Magii, Przepowiadaniu Przyszłości i innych.
Jest także specjalny program dla uzdolnionych uczniów.


ŻYCIE SPOŁECZNE

Szkoła jest podzielona na cztery domy: Dana, Prescott, Greenwich i Enfield.
W dawnych czasach, odpowiadały po prostu miastom od których brały imiona.
Dziś jednak, ludzie z całej Nowej Anglii są podzieleni na różne z tych domów.
Stara zasada jednak nadal działa – na przykład, każdy z miasta Prescott, zostaje przydzielony do
Domu Prescott – ale Cztery Miasta to tylko 21% klasy roku '96.

Akademia prowadzi kilka akademicznych i rekreacyjnych zawodów.
Cztery domy rywalizują w Quidditchu, Quodpocie i zaklęciach praktycznie codziennie.
Żeńska Drużyna Quodpotowa, Syrenki, wygrały mistrzostwo ASAL trzy razy podczas ostatnich pięciu lat,
spodziewamy się także kontynuować ten trend pod naszym nowym trenerem.


POMOC FINANSOWA

My w Akademii rozumiemy, że dobra edukacja nie jest tania.
Dlatego też, mamy fundusz dla uczniów z rodzin potrzebujących.
Prosimy o kontakt z Dyrektorem Akademii o dokładniejsze informacje na ten temat.

Dziękujemy za uwagę.

------------


Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Wto 23:18, 13 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Alexzis
Moderator
Moderator



Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Post
taaak, myślę, że takie stypendium by mi się przydało xD


Post został pochwalony 0 razy
Śro 21:00, 14 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Xandrel
Zaufany forumowicz
Zaufany forumowicz



Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 1006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ziom

Post
Rozdział #4
------------
15 Stycznia, 1996
Akademia Czarodziejstwa Quabbin
Dana, Massachusetts
Stany Zjednoczone Ameryki

------------

-Panie Reynolds? - powiedział ktoś cicho.

Nauczyciel Mugoloznawstwa odwrócił się. Był to jeden z tych czwarto-klasistów, David Anderson.
David był jednym z jego najlepszych studentów, z oczywistych powodów: obaj jego rodzice,
byli mugolami. Reynolds uczył się praktycznie tyle samo od Davida ile sam nauczał w klasie.

Reynolds zastanawiał się czy David wie jakiego farta ma mieszkając w USA.
Gdyby David urodził się w Angli i poszedł do Hogwartu, prawdopodobnie byłby prześladowany
przez dzieci Śmierciożerców i nazywany przez nich „szlamą”.
Reynolds przypomniał sobie swoje przeżycia podczas wojny przeciwko Voldemortowi i aż się
wzdgrygnął na samą myśl o tym co takie małe dzieci jak David przeszły.

Mimo iż Angielskie Ministerstwo Magii próbowało to ukryć, prawda powoli wyszła na jaw.
Voldemort wrócił i rozpoczął zbieranie swej armii Śmierciożerców.
Podobno jeden z nich nawet zinfiltrował Hogwart zeszłego roku i dokonał sabotażu na Turnieju
Trójmagicznym, tak by Harry Potter wygrał a następnie był przeniesiony świstoklikiem na cmentarz
gdzie był pochowany ojciec Voldemorta. Co niestety doprowadziło do powrotu Mrocznego Lorda.

Z tego co Reynolds słyszał, praktycznie wszystko co mogło pójść źle, poszło źle.
Sługa Voldemorta w Hogwarcie zdołał oszukać Czarę Ognia by myślała, że Harry jest z czwartej
szkoły, mimo iż sam Dumbledore otoczył czarę magiczną Linią Wieku.
Ogłoszenie o „czwartym czempionie” zszokowały wszystkie trzy szkoły, ale nie mogli nic zrobić
ponieważ czempioni byli związani z turniejem magicznym kontraktem którego nie dało się złamać.

Jak gdyby to nie było dość złe, plan Voldemorta zawiódł i obaj czempioni Hogwartu, Potter i
Cedric Diggory, zdecydowali podzielić się pierwszym miejscem i dotknąć Pucharu Trójmagicznego,
który niestety okazał się świstoklikiem. Obaj chłopcy zostali przeniesieni na grób ojca Voldemorta,
gdzie Diggory został zabity przez (podobno martwego) Petera Pettigrew.
Śmierć popularnego Puchona wstrząsnęła całą populacją.

Wszyscy mieli nadzieję, że Dumbledore zajmie się powrotem Voldemorta w Angli zanim sytuacja
wymknie się spod kontroli.
David o tym nie wiedział, i mężczyzna miał nadzieję, że nie będzie musiał.

Reynolds odwrócił się do chłopca. -Tak, Davidzie? O co chodzi?

W odpowiedzi chłopak pokazał mu mugolską gazetę.
Reynolds jej nie znał, chociaż to nie było takie dziwne, był rodowitym czarodziejem.

Gazeta wyglądała na jakiś sportowy magazyn. Reynolds nie rozumiał zbytnio mugolski sportów.
Wiedział, że istnieją i tyle. Obrazki, oczywiście nie ruszały się.
Tym razem jednak wyglądało na to, że magazyn był całkowicie poświęcony mężczyznom w hełmach.

David wskazał na okładkę. -Panie Reynolds, mam pomysł na projekt na zajęcia z Mugoloznawstwa.
Myślę, że wszystkim się spodoba. Widzi pan, za tydzień jest 28 Stycznia i wtedy jest Super Bowl.

Reynolds spojrzał na niego, zdziwiony. -Że, co?

-Super Bowl, panie Profesorze. Jest to mistrzostwo świata w footballu i bardzo popularne wydarzenie sportowe.
Ludzie z całego kraju, a nawet i świata, będą to oglądać.

-No i? Nie sądzę by któryś z czarodziejów oprócz ciebie zwrócił na to uwagę.

David uśmiechnął się. -Dokładnie Panie Reynolds. Proponuję byśmy wszyscy obejrzeli te mistrzostwa
i nauczyli się więcej o mugolach w ten sposób. Mugole mają takie urządzenia zwane telewizorami--

-Tele-co? - rozszerzył oczy mężczyzna.

-Telewizory, panie Reynolds. To urządzenia które pozwalają ludziom oglądać programy z całego
świata. Tak czy inaczej, moja rodzina będzie oglądała te mistrzostwa, nagramy je by móc oglądać
później. Jedyny problem to zasilenie telewizora tutaj w szkole. Ale rozmawiałem z Profesorem
Nagle'm i on uważa, że może zaradzić temu problemowi z pomocą magii.
Powiedział nawet, że jest zaintrygowany tym pomysłem.

Reynolds spojrzał na chłopca. -Myślisz, że to wydarzenie sportowe będzie dobrym sposobem na
nauczenie się więcej o mugolskiej kulturze? Nie widzę jak. Jedyne co byśmy oglądali to grę.

David uśmiechnął się. -Sama gra jest tylko tak naprawdę mało ważna, chyba że jest się fanem
którejś z drużyn. Widzi pan, Super Bowl jest najbardziej znany z reklam.
Mugolskie korporacje korzystają z tego iż Super Bowl jest wysoko oglądany programem i produkują
bardzo zaawansowane reklamy. Możemy nauczyć się wiele o mugolach oglądając te reklamy.
Co więcej, w połowie gry jest przerwa na mały show, dzięki któremu nauczymy się jeszcze więcej.

Reynolds roześmiał się. Był zaintrygowany. To nawet nie był zły pomysł.
-Wiesz David, to bardzo dobry pomysł! Jak długo trwa ta gra? Możemy ją pokazać podczas zajęć?

David pokręcił głową. -Nie. Trwa dość dłużej, być może nawet trzy godziny.
Musielibyśmy zamówić na to popołudnie. Jeśli nie możemy wtedy to może wieczorem.
Spotkalibyśmy się w audytorium i obejrzelibyśmy tę grę.

Reynolds westchnął. -To nie zwalnia cię z pracy domowej, wiesz. Nie chcę by ludzie unikali lekcji
z powodu mugolskiego sportu.

David spojrzał na niego błagalnie. -Czy może pan poprosić Profesora Nagle'a by wypuścił nas
wcześniej byśmy mieli czas na pracę domową i grę?

Nowy głos się odezwał: -Absolutnie, Davidzie.

Obaj się odwrócili i ujrzeli Profesora Nagle'a wchodzącego do pomieszczenia, uśmiechającego się.
Zwracając się do Reynoldsa, kontynuował. -Steven, muszę powiedzieć, że to mądry pomysł.
Pomoże ogrzać te zimowe nastroje które królują wśród uczniów ostatnio.

Dyrektor zwrócił się do chłopca. -Kiedy jest ta gra?

-28 stycznia, proszę pana. W sobote. Spodziewam się, że moja kaczka będzie w stanie dostarczyć
mi kasetę z nagraniem dzień później. Mamy także mały telewizor na baterie. Powiększymy go
używając zaklęcia Engorgio i wszyscy będą widzieli doskonale.

-W porządku Davidzie. Co powiesz na 2 lutego? Jest wtedy święto i macie wolne. Dobry dzień, prawda?

Reynolds spojrzał na dyrektora i uśmiechnął się. -Tak Arturze, dobry dzień.

Dyrektor kiwnął głową i zwrócił się do Davida. -Okej David. Ustalone. Obejrzymy tę grę.

David aż podskoczył. -Dziękuję!


Post został pochwalony 0 razy
Śro 21:54, 14 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Alexzis
Moderator
Moderator



Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Post
dziwnie czyta się o czarodziejach z ameryki, bo jak dotąd przyzwyczaiłam się do Anglii xD ale czekam na kolejne części Razz


Post został pochwalony 0 razy
Czw 12:01, 15 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Xandrel
Zaufany forumowicz
Zaufany forumowicz



Dołączył: 24 Wrz 2006
Posty: 1006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ziom

Post
Dzięki Wesoly dziś wrzucę następny rozdział


Post został pochwalony 0 razy
Czw 12:31, 15 Wrz 2011 Zobacz profil autora
DudeX
Moderator
Moderator



Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 796
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Końskie City

Post
Świetne, z każdym rozdziałem staje się coraz lepsze. Czytając Hogwarts Exposed Timeline człowiek odczuwa płytkość dzieła Rowling. Dlaczego?

Anglia, Anglia, Anglia. Anglia. Wszędzie Anglia.
Ale świat nie ogranicza się tylko do Anglii!

Brawo dla twórcy tego dzieła, z tym Super Bowl zapowiadają się niezłe jaja Wesoly Po przetłumaczeniu większości rozdziałów chyba zrobię to samo co The Blue Spirit z HP7 i wszystko sobie wydrukuję xD Skubany, ile kartek oraz tuszu musiało na to pójść to ja nie wiem Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Czw 12:59, 15 Wrz 2011 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Hp0 Strona Główna » Literatura i Komiksy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin